Krwawy Zagajnik
Z dala od ludzkich siedzib, na dalekiej północy państwa Lechickiego rośnie nieduży zagajnik. Dawnymi czasy stała koło niego wioska, lecz już dawno po niej ślad zaginął. Trawy zarosły szlak prowadzący do niej, a bagna ogrodziły ją tak, by nikt już tam nie wstąpił. Historia to dawna, a i mało który dziad ją zna, bądź pamięć jej chce odnawiać. Działo się to jeszcze wiele zim przed narodzeniem Mieszkowego dziada. Pewien ród słowian, którego imię przeklęte a zapomniane jest od dawna, osiedlił się na skraju owego zagajnika. Ziemię mieli żyzną, a lasy bogate we wszelaką zwierzynę łowną. Ród ten odwrócił się od bogów, nie składał ofiar ni modłów. Plwał na nich i złorzeczył, szacunkiem darzyli jedynie Czarnoboga. Lubowali się w składaniu ofiar z ludzi, których mięsem się ponoć karmili. W pobliskim zagajniku wybudowali ołtarz ku czci swego plugawego boga. Ofiarami byli zazwyczaj przyjezdni kupcy, którzy szlak zmylili. Mieszkańcy tej ponurej wioski, wraz z każdą składaną ofiarą popadali w coraz to większe szaleństwo. Obłęd i pragnienie ludzkiego mięsa i krwi zdeterminował mieszkańców. Zbudowali przepastną drogę do swej wioski, zwodzącą podróżnych z bursztynowego szlaku. Bywały dni, iż składano dziennie za dwie ofiary. Wraz z upływem czasu mieszkańcy przeradzali się w bezduszne potwory łaknące krwi. Ściółka zagajnika była czerwona i lepka od krwi zamordowanych i zjedzonych ofiar. Miarka się przebrała gdy ofiarą padła kapłanka Peruna. Wtedy to rozsierdzony bóg zstąpił na ziemię. Wieś spalił, a oszalałych mieszkańców mordował długo, oj długo i powoli mordował. Na koniec cisnął gromy by spaliły zagajnik. Ten jednak przesiąknięty krwią niezliczonych ofiar jedynie się nadpalił, tak, iż drzewa te już nigdy liści mieć nie będą, a ziemia ta już w nic nie obrodzi. Mokosza sprawiła by łąki i lasy zarosły drogę do wioski, a Strzybóg przez silne deszcze sprawił, iż wioskę otaczają nieprzebyte bagna i torfowiska. Ponoć do dziś słychać głodne zawodzenia dusz należących do mieszkańców wioski. Jeśli kto szalony, bądź głupi za cel swój ów zagajnik weźmie, a bagna pokona; nic jeno śmierć tam zastanie. W tym piekielnym uroczysku za swój dom obrały wąpierze i zmory. Grasują tam również strzygi. Od wielu lat nikt nie postawił tam nogi, a i bestie owe przez boskie bariery wyjść nie mogą. Przez to ogromną i zaciekłą nienawiścią pałają oraz nienasyconym głodem.
valld.
|