Historia a Arkona.
Próby uporządkowania wydarzeń w oparciu o
historię średniowiecza – niemożliwe?
Teoretycznie
mamy w podręczniku podany ogólny zarys wydarzeń historycznych jakie zaszły w
świecie Arkony od roku 476 naszej ery (podręcznik, s. 67: ‘Zamach Odoakra na
Romulusa Augustulusa’) do roku 1100 (podręcznik, s. 69: ‘Przygotowania do
wielkiej kampanii przeciwko Słowianom’). Podana jest też oddzielnie
‘Chronologia najważniejszych wydarzeń’ obejmująca okres od roku 906
(podręcznik, s. 76: ‘Upadek państwa wielkomorawskiego’) do roku 1090
(podręcznik, s. 77: ‘Rozpoczyna się panowanie Mieszka II’). W obu
‘kalendariach’ wszystko zaczyna się bez żadnych rewelacji, bez gwałtu, żadnej
sodomii, itp. Jakby spis ważniejszych wydarzeń z vademecum historycznego dla
gimnazjum (w dodatku bardzo kiepskiego). Akrobacje zaczynają się dopiero przy
pamiętnej dacie 966 roku naszej ery. Jak każdy uczniak wie – Mieszko przyjmuje
chrzest.
W
Arkonie oczywiście stoi jak byk, że Mieszko chrzest odrzuca – i jest to główny
motyw w historii świata Arkony, determinujący całe późniejsze wydarzenia. Na
tym w zasadzie można by skończyć ten felieton, a to dlatego, że dalej można
dorobić sobie dobrze znaną śpiewkę: ‘To świat fantasy, nie ma po co w nim
grzebać i silić się na realizm. Jak Twórcy postanowili – tak jest’. Niestety,
ja studiuję historię...
Przypominam
zarazem, że jest to wyłącznie nie zobowiązujący do niczego felieton, czyli, jak
niektórzy mogliby powiedzieć: ‘narzekanie, ot tak sobie’, a inni, że po prostu
sobie ‘gdybam’ i ‘filozofuję’. Dla mnie osobiście jest to bardziej rodzaj
intelektualnego ćwiczenia (stricte powiązanego z osobistą pasją i
najprawdopodobniej przyszłym zawodem), a Wy możecie zwać to jak Wam się podoba.
I najlepiej doczytać do końca mimo przydługiego wstępu.
Tak
więc, najsampierw warto wyjaśnić sobie pewną nieścisłość: pierwszą rzeczą
jakiej się człowiek dowiaduje studiując historię, a konkretnie chodzi mi o
historię starożytności i średniowiecza, że to czego nas uczą o tych obu epokach
to w dużej mierze hipotezy, mniej lub bardziej trafne domysły, wątpliwe teorie,
czasem wręcz kłamstwa i półprawdy. W interesującej nas epoce to co wiemy, np. o
Dagome Iudex, Zjeździe Gnieźnieńskim, rozbiciu feudalnym za synów i wnuków
Krzywoustego, to teorie dość, z całym szacunkiem dla autorów tych hipotez,
dziurawe. Nie chcę tutaj ganić historyków, którzy w końcu lata poświęcili na
studia źródeł, jednak w wielu przypadkach we wczesnym średniowieczu źródeł nie
ma lub sobie nawzajem przeczą. Teoretycznie wyśmienita pożywka dla gdybania pod
tytułem ‘a co by było gdyby’. Weźmy na warsztat gdybanie ‘Co by było gdyby
Mieszko nie przyjął chrztu’.
Wszystko
zaczyna się ładnie: Mieszko odrzuca chrzest, Dobrawa wraca do Czech, Papież z
Cesarzem się denerwują na krnąbrnego Mieszka i zaczyna się wojna. Reszta nie
powinna sprawiać problemów. W tej radosnej atmosferze zasiedliśmy swego czasu z
Konradem do zrobienia porządnego kalendarium dla świata Arkony. Stwierdziliśmy,
że to kalendarium z podręcznika jest ubogie i całkiem nam się nie podoba, więc
zrobimy to porządnie. Nie jest to zarzut do twórców podręcznika – po prostu
lubimy bardziej spójny, także w kontekście historycznym, świat.
Wiedzieliśmy, że
nie będzie łatwo, zdawałem sobie sprawę, że chronologię wydarzeń będzie trzeba
mocno poprzestawiać, część uznać za niebyłą, wiele rzeczy domyślić. Jednak
byliśmy pewni siebie.
Pierwsze
wątpliwości nasunęły się już po oględnym przejrzeniu kalendarium historii
Polski, które znajdowało się na składzie mojej prywatnej biblioteczki. Wiele
faktów, jeszcze więcej powiązań... Do roku 1000 jakoś jeszcze nam szło. Z
Wichmanem to odwaliliśmy nawet kawał całkiem niezłej roboty, muszę przyznać –
zmieniliśmy co trzeba, przedstawiliśmy całą sprawę w innym świetle, nieco
zmieniliśmy ówczesną sytuację polityczną. Odetchnęliśmy i stwierdziliśmy, że
jednak potrafimy to zrobić. Ale to było jeszcze w wakacje – zanim zacząłem
historię średniowiecza na uniwerku.
Tutaj
zaczynam mieć już poważne problemy, żeby znalazł je zrozumiałymi taki miś co
historią się nie interesuje, albo nie zdaje sobie sprawy jaka jest zagmatwana.
Powiązane fakty czasem tylko wydają się zazębiać, jeden wątek wydaje się nie
mieć żadnego wpływu na inny – oddalony w sensie fizycznym i logicznym bardzo
daleko od pierwszego... To wszystko tylko się ‘wydaje’. A najlepiej właśnie to
zrozumieć pracując nad czymś takim jak wymyślanie kalendarium do świata
fantastycznego, nawet zbliżonego do rzeczywistego, właśnie na podstawie świata
realnego. Pokrótce postaram się przedstawić ten problem.
Przykład:
Zjazd Gnieźnieński. Teoretycznie być go nie powinno w świecie Arkony; wedle
podręcznika – nic takiego nie było. I dobrze. I bardzo nie dobrze zarazem.
Rozpatrzmy ogólnie Zjazd Gnieźnieński (tak bardzo skrótowo): Otton III
przyjeżdża do Chrobrego ustanowić arcybiskupstwo w Gnieźnie, napić się i
ogólnie zaprzyjaźnić. Wniosek – nie ma na to miejsca w Arkonie. Teraz cofnijmy
się w czasie – arcybiskupstwo zyskało imię świętego Wojciecha (tego co go
zaciukali Prusowie) i jego męczeńska śmierć bardzo przyczyniła się do powstania
archidiecezji. Wniosek: to też usuwamy ze świata Arkony. Jeszcze dalej w
przeszłość: Wojciech udał się nawracać pogan ponieważ jego ród (Sławnikowiców)
został wyrżnięty z rozkazu czeskiego księcia (bardzo upraszczam, ale dzięki
temu nie ucierpi prostota przekazu) a sam Wojciech ze swym bratem jako jedyni
ocalali z masakry udali się na wygnanie... Czy to też można usunąć z
chronologii świata gry? Można, oczywiście...
Czy wyciągnęliście
już wniosek? Wydarzenia sięgają daleko. Nie będzie spójnego świata, jeśli
wszystko co nam się podoba wykasujemy, a zostawimy jedynie to, co fajne. Po
takim kasowaniu faktów to co nam zostanie będzie wyglądało wręcz komicznie...
Rozwińmy jednak ten
przykład i pomyślmy. Załóżmy, że Sławnikowice istotnie zostali wyrżnięci,
Wojciech dał nogę, poszedł nawracać... ale nie Prusów, jeno Lechitów. Nasi go
zaciukali, odesłaliśmy ciało do Ottona, niech ma się z pyszna! Już jest lepiej,
ładniej, logiczniej. I mniej zmieniamy. Pójdźmy jednak jeszcze dalej.
Wojciech, umęczony
przez plugawych Lechitów zostaje wyniesiony na ołtarze. Praga, jako, że jest
Wojciech Czechem (i to z rodziny zamordowanej przez władcę! Poszedł walczyć
słowem w imię Boga! Męczeństwo pierwsza klasa!) zgłasza pretensję do ciała
Wojciecha, a kiedy już je dostaje – pragnie ustanowienia archidiecezji u
siebie. Z historycznego punktu widzenia wszystko jest ‘dość’ dobrze uzasadnione
(jakiś czas temu pewien niemiecki mediewista nazwiskiem Fried opublikował
monografię, w której wygłaszał m.in. tezę, jakoby arcybiskupstwo zaplanowane
było w Pradze, a nie w Gnieźnie, a Otton jechał do Gniezna jedynie po relikwie
Wojciecha... mniejsza o jego argumentację – jak każda dotycząca wczesnego
średniowiecza jest dość dziurawa). Wybaczcie tę tyradę, mam tylko nadzieję, że
coś Wam to mówi o robocie jaką trzeba zrobić, by świat Arkony był spójny.
A więc
arcybiskupstwo mamy w Pradze. Wypas. A przed ignorantami historycznymi możemy
się nawet pochwalić aktualnymi tezami nowych monografii – także zagranicznych.
Imponujące :).
Jaki jest hak?
Olbrzymi: co się stanie ze strukturą Kościała kiedy diecezje czeskie się
uniezależnią od zwierzchniej archidiecezji, która do tej pory była na terenie
Cesarstwa Niemieckiego (zdaje się, że w Magdeburgu)? Jak bardzo ucierpią na tym
zależności na linii cesarz niemiecki – książę czeski? Bo ucierpią na pewno – w
końcu w Czechach też będą mieli ambicje... może nawet na koronę króla Czech?
Cesarz z pewnością by się zdenerwował na takie przywłaszczenie insygniów
królewskich, które uważa przecież za swoje (tak było kiedy koronował się
Bolesław Chrobry, a po nim Mieszko II). Czy nie stanie się możliwe, że w ciągu
kilkudziesięciu czy nawet kilkunastu lat sojusz Niemcy-Czechy przestanie
istnieć? No i mamy wywrócony do góry nogami porządek świata Arkony z
podręcznika – wszak jest tam wyraźnie napisane, że Czechy są zależne od
Niemiec. Zwierzchność instytucji kościelnych podtrzymuje to jak najbardziej.
Jeśli Was znużyłem
swoim ‘gdybaniem’ to przepraszam. W każdym razie: kiedy tylko objąłem
wyobraźnią pomysł stworzenia kalendarium do Arkony, rzetelnego i szczegółowego,
opierającego się bezpośrednio na historii naszego świata... ogarnął mnie
śmiech. Nie można się trzymać historii w sensie stricte – to niemożliwe. Można
tylko zarysować bardzo ogólne kalendarium wybranych faktów – jak w bardzo
marnym, nieudanym vademecum dla smarkaczy z podstawówki. Lub szarpnąć się,
przysiąść, odwalić tytaniczną wręcz robotę i wymyślić wszystko od początku,
ledwie-ledwie wspierając się historią. Co Wam powiem, to Wam powiem: to nie ma
sensu i jest całkiem niepotrzebne. Tym optymistycznym akcentem możemy zakończyć
‘gdybanie’.
Tak,
przeczytaliście to tylko po to, żeby stwierdzić, że ‘nie było sensu’. Kończę
tym, od czego zacząłem: ‘To świat fantasy, realizm odkładamy na kiedy indziej’.
Poddałem się. Po raz pierwszy historia mnie pokonała (w nierównej walce, ale
jednak). Realizm, którego dużą dawkę lubię w grach fabularnych sprzedał mi
plombę i rozłożył na deskach. Bogactwo świata, którego wręcz pożądam założyło
mi złośliwego nelsona i trzyma do dziś. Ech, życie... Na szczęście bogaty świat
można kreować w grze nie tylko historią, ba! Z pewnością nie jest ona u szczytu
listy. Niemniej szkoda, że ten sposób tworzenia spójnego świata gry został tak
brutalnie zamknięty.
GSP_Dibbler.
|